wtorek, 6 marca 2018

Wielki Post - dzień dziewiętnasty


Modlitwa

O Ojcze łaskawy i święty,
daj nam mądrość, byśmy mogli Cię poznać;
daj rozum, byśmy mogli Cię ogarniać;
daj pilność, byśmy wciąż mogli Cię szukać;
daj cierpliwość, byśmy Cię oczekiwali;
daj oczy, byśmy Cię mogli oglądać;
daj serce, byśmy mogli rozmyślać o Tobie
I życie, byśmy głosili Twoją chwałę.
/św. Benedykt/

Wielki Post - dzień osiemnasty


Modlitwa

Ojcze, oto całkowicie powierzam się Tobie. Zrób ze mną , co Ci się podoba, a ja będę Ci wdzięczny za wszystko, cokolwiek ze mną uczynisz. Oto jestem gotów na wszystko. Pragnę tylko tego, by Twoja wola wypełniała się we mnie i we wszystkim, coś stworzył. Mój Boże, nie pragnę nic więcej. W ręce Twoje oddaję ducha mojego, bo kocham Cię z całego serca i - pełen ufności - oddaję Ci się bezgranicznie, bo Ty Jesteś naszym Ojcem.

/Karol de Foucauld/

niedziela, 4 marca 2018

Wielki Post - dzień siedemnasty


Modlitwa

Natchniony zwyczaj nas uczy,
byśmy w zbawiennym okresie
czterdziestu dni umartwienia
szczerą czynili pokutę.

Do tego prawo przynagla
i napomnienia proroków,
a nade wszystko sam Chrystus,
Król i Stworzyciel wszechświata.

Ten czas przeżyjmy w skupieniu:
krótsze niech będą rozmowy,
skromniejsze nasze posiłki,
więcej czuwania nad sobą.

Oddalmy zło, które może
chwiejnych zagarnąć w niewolę,
i brońmy siebie przed wrogiem
pełnym podstępnej przemocy.

Niech Tobie, w Trójcy jedyny,
chwała i cześć będzie wieczna,
a Ty w nas pomnóż owoce
postu i skruchy serdecznej.
Amen.

/Hymn z godziny czytań/


piątek, 2 marca 2018

„Zaprawdę powiadam ci: Dziś będziesz ze Mną w raju”..


Jaką nadzieję może mieć wiszący na krzyżu człowiek? Niczego już w swoim życiu nie zmieni. Nie ucieknie przed nieuchronnym. Pozostaje mu tylko beznadziejna szamotanina, ból i w końcu rezygnacja. Wtedy wszystko się skończy.

Moje życie, Panie, wydawało mi się kiedyś dużo jaśniejsze. Miałem i pewnie jeszcze mam przed sobą jakąś przyszłość. Ale im dłużej żyję, tym bardziej uświadamiam sobie, że moja śmierć też kiedyś nadejdzie. Że pozostawię swoich bliskich, przyjaciół, niedopowiedziane zdania i niezrealizowane marzenia. To nieuniknione. Choćbym kopał, gryzł i płakał z wściekłości.

Ale wierząc w Ciebie słyszę Twoją obietnicę: będziesz ze Mną w raju. To wszystko zmienia. Nie będzie – mam nadzieję - ostatecznego rozstania z bliskimi, nie będzie przyjaźni, która by ostatecznie się urwała. Będę miał jeszcze szansę powiedzieć to, czego na ziemi powiedzieć nie zdążyłem...

Każdy dzień do tej chwili mnie przybliża. A że kolory mojego życia jakby już nieco przyblakły, coraz bardziej jej oczekuję. Spodziewając się nowego nieba i nowej ziemi powoli odkładam na wieczność to, czego tutaj już zrobić nie zdołam. Chciałbym Cię tylko prosić, ośmielony Twoją obietnicą daną dobremu łotrowi: spuść na moje grzechy zasłonę niepamięci, spraw, bym się tam znalazł. I by znaleźli się tam wszyscy, których choćby na chwilę na mojej drodze życia postawiłeś. Mam im tyle do powiedzenia. Bez nich moje szczęście nie będzie pełne...

Wielki Post - dzień szesnasty


Modlitwa

Boże miłosierdzia, wzbudź we mnie łaskę gorącego pragnienia, roztropnego poszukiwania, prawdziwego poznania i dokładnego wypełniania tego wszystkiego, co się Tobie podoba - 
na cześć i chwałę Twojego Imienia.
Wskaż mi drogę życia i daj, bym potrafił należycie wypełnić wszystko, czego ode mnie oczekujesz i co jest pożyteczne dla mojej duszy.
Zachowaj mnie przy życiu, Panie, tak wśród spraw pomyślnych, jak i wśród przeciwności. Pierwsze niech nie będą dla mnie okazją do wyniosłości; zaś drugie - powodem zniechęcenia.
Obym nigdy się nie cieszył ani troszczył o to, co mnie do Ciebie nie zbliża lub co mnie od 
Ciebie oddala.
Obym zawsze umiał wzgardzić tym, co ziemskie, i oby drogie mi było tylko to, co jest wieczne.
Wzbudź we mnie niechęć do wszystkiego, w czym nie ma Ciebie, i niech nigdy nie pragnę niczego, co jest poza Tobą.
Wzmacniaj mnie w każdej pracy podjętej na Twoją chwałę; i niech mi przykrym będzie
 każdy odpoczynek, który nie jest Twoją radością.
Mój duch Panie, niech często wznosi się do Ciebie i niech nieustannie rozmyśla o moich 
winach, abym mógł poznać swoje błędy.

/św. Tomasz z Akwinu/


Wszystkich zaś koniec jest bliski. 
Bądźcie więc roztropni i trzeźwi, abyście się mogli modlić. Przede wszystkim miejcie wytrwałą miłość jedni ku drugim, bo miłość zakrywa wiele grzechówOkazujcie sobie wzajemną gościnność bez szemrania! 10 Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski Bożej 
służcie sobie nawzajem tym darem, jaki każdy otrzymał. 11 Jeżeli kto ma [dar] przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże. Jeżeli kto pełni posługę, niech to czyni mocą, której Bóg 
udziela, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. 
Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen. 

1 List św. Piotra 4,7 - 11

czwartek, 1 marca 2018

Wielki Post - dzień piętnasty


Modlitwa

O Jezu, który tak bardzo mnie umiłowałeś, wysłuchaj mojej modlitwy! Niech Twoja wola 
będzie zawsze moim pragnieniem, moim dążeniem i moją miłością. Spraw bym miłował to 
co jest Twoje, ale przede wszystkim bym miłował ciebie samego. Daj mi serce wypełnione miłością do Ciebie, by już nic mnie od Ciebie nie oderwało. Daj mi serce wierne i mocne, 
by się nie lękało , ani by się nie zniżało do rzeczy małych. Daj mi serce prawe - takie, 
któremu obce są kręte drogi zła. Daj mi serce odważne i zawsze gotowe do walki dla Ciebie. 
Daj mi serce hojne - takie, które nie wycofuje się, gdy napotyka przeszkody. Daj mi serce tak słodkie i pokorne, jak Twoje Serce, Panie Jezu.
/św. Tomasz z Akwinu./

środa, 28 lutego 2018

Orędzie Ojca Świętego Franciszka na Wielki Post 2015 r.



Umacniajcie serca wasze (Jk 5, 8)
Drodzy Bracia i Siostry!
Wielki Post jest czasem odnowy dla Kościoła, wspólnot i poszczególnych wiernych. Przede wszystkim jednak jest „czasem łaski” (por. 2 Kor 6, 2). Bóg nie prosi nas o nic, czego by nam wcześniej nie dał: „My miłujemy [Boga], ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował” (1 J 4, 19). Nie jesteśmy Mu obojętni. Zależy Mu na każdym z nas, zna nas po imieniu, troszczy się o nas i nas szuka, kiedy Go opuszczamy. Interesuje się każdym z nas; Jego miłość nie pozwala Mu być obojętnym na to, co nam się przydarza. Jednak bywa tak, że kiedy my mamy się dobrze i żyje się nam wygodnie, oczywiście zapominamy o innych (Bogu nie zdarza się to nigdy), nie obchodzą nas ich problemy, ich cierpienia i krzywdy, jakich zaznają..., wtedy nasze serce popada w obojętność – gdy ja mam się względnie dobrze i żyję wygodnie, zapominam o ludziach, którzy nie mają się dobrze. Ta egoistyczna postawa obojętności przybrała dziś rozmiary światowe, tak iż możemy mówić o globalizacji obojętności. Jest to problem, któremu jako chrześcijanie musimy stawić czoło.
Kiedy lud Boży nawraca się na Jego miłość, znajduje odpowiedzi na te pytania, które nieustannie stawia mu historia. Jednym z najpilniejszych wyzwań, któremu chcę poświęcić uwagę w tym Orędziu, jest globalizacja obojętności.
Obojętność wobec bliźniego i wobec Boga jest realną pokusą także dla nas, chrześcijan. Dlatego potrzebujemy słuchać w każdym Wielkim Poście nawoływania proroków, którzy podnoszą głos i nas przebudzają.
Bóg nie jest obojętny na świat – kocha go do tego stopnia, że daje swojego Syna dla zbawienia każdego człowieka. Przez wcielenie, życie ziemskie, śmierć i zmartwychwstanie Syna Bożego otwiera się definitywnie brama między Bogiem a człowiekiem, między niebem a ziemią. A Kościół jest niczym ręka, która trzyma tę bramę otwartą poprzez głoszenie Słowa, sprawowanie sakramentów, dawanie świadectwa wiary, która działa przez miłość (por. Ga 5, 6). Jednakże świat ma tendencję do zamykania się w sobie i zamykania tej bramy, przez którą Bóg wchodzi w świat, a świat w Niego. Dlatego ręka, którą jest Kościół, nie powinna nigdy się dziwić, że jest odpychana, miażdżona i raniona.
A zatem lud Boży potrzebuje odnowy, aby nie zobojętniał i nie zamknął się w sobie. Chciałbym wam zaproponować do rozważenia pod kątem tej odnowy trzy passusy.
1. „Gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki” (1 Kor 12, 26) – Kościół
Miłość Boża, która przełamuje to śmiertelne zamknięcie w sobie, jakim jest obojętność, jest nam ukazywana przez Kościół poprzez jego nauczanie, a przede wszystkim poprzez jego świadectwo. Można jednak dawać świadectwo jedynie o czymś, czego wcześniej doświadczyliśmy. Chrześcijanin to człowiek, który pozwala Bogu, aby go przyoblókł w swoją dobroć i swoje miłosierdzie, aby go przyoblókł w Chrystusa, żeby stał się tak jak On sługą Boga i ludzi. Przypomina nam o tym dobrze liturgia Wielkiego Czwartku przez obrzęd umywania nóg. Piotr nie chciał, żeby Jezus umył mu nogi, potem jednak zrozumiał, że Jezus nie chce jedynie dać przykładu, jak powinniśmy umywać sobie nawzajem nogi. Tę posługę może pełnić tylko ktoś, kto wcześniej pozwolił, by Chrystus umył mu nogi. Jedynie ten ma z Nim „udział” (J 13, 8) i dzięki temu może służyć człowiekowi.
Wielki Post jest czasem sprzyjającym temu, aby pozwolić Chrystusowi, by nam usłużył, a przez to stać się takim jak On. Dzieje się to, kiedy słuchamy Słowa Bożego i kiedy przyjmujemy sakramenty, w szczególności Eucharystię. W niej stajemy się tym, co przyjmujemy: ciałem Chrystusa. W tym ciele nie ma miejsca na obojętność, która jakże często zdaje się opanowywać nasze serca. Bowiem człowiek, który jest Chrystusowy, należy do jednego ciała, a w Nim nie jest się obojętnym jedni wobec drugich. „Tak więc gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współradują się wszystkie członki (1 Kor 12, 26).
Kościół jest communio sanctorum, ponieważ mają w nim udział święci, ale także dlatego, że jest komunią rzeczy świętych: miłości Bożej, objawionej nam w Chrystusie, i wszystkich Jego darów. Wśród nich jest także odpowiedź tych, którzy pozwalają, aby ich dosięgnęła ta miłość. W tym świętych obcowaniu i w tym uczestnictwie w rzeczach świętych nikt nie posiada tylko dla siebie, lecz to, co ma, jest dla wszystkich. A ponieważ jesteśmy złączeni w Bogu, możemy zrobić coś także dla tych, którzy są daleko, dla tych, do których o własnych tylko siłach nie moglibyśmy nigdy dotrzeć, bowiem z nimi i za nich modlimy się do Boga, abyśmy wszyscy otworzyli się na Jego zbawcze dzieło.
2. „Gdzie jest brat twój?” (Rdz 4, 9) – Parafie i wspólnoty
To co zostało powiedziane odnośnie do Kościoła powszechnego, trzeba zastosować w życiu parafii i wspólnot. Czy w tych rzeczywistościach kościelnych daje się doświadczyć przynależności do jednego ciała? Ciała, które zarazem otrzymuje i dzieli się tym, co Bóg pragnie ofiarować? Ciała, które zna i troszczy się o swoje najsłabsze członki, ubogie i małe? Czy też chronimy się w miłość uniwersalną, która angażuje się daleko w świecie, zapominając o Łazarzu, który siedzi przed naszymi zamkniętymi drzwiami? (por. Łk 16, 19-31).
Aby przyjąć i w pełni owocnie wykorzystać to, co Bóg nam daje, trzeba pokonać granice Kościoła widzialnego w dwóch kierunkach.
Po pierwsze, jednocząc się w modlitwie z Kościołem w niebie. Kiedy ziemski Kościół się modli, powstaje wspólnota wzajemnej służby i dobra, która dociera aż przed oblicze Boga. Ze świętymi, którzy znaleźli swoją pełnię w Bogu, stanowimy część tej wspólnoty, w której obojętność zostaje przezwyciężona przez miłość. Kościół niebieski nie jest tryumfujący dlatego, że odwrócił się plecami do cierpień świata i sam zaznaje radości. Raczej święci mogą już kontemplować i radować się z faktu, że dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa pokonali ostatecznie obojętność, zatwardziałość serca i nienawiść. Dopóki to zwycięstwo miłości nie ogarnie całego świata, święci wędrują z nami jeszcze jako pielgrzymi. Św. Teresa z Lisieux, doktor Kościoła, przekonana, że radość w niebie ze zwycięstwa miłości ukrzyżowanej nie jest pełna, dopóki choćby tylko jeden człowiek na ziemi cierpi i się skarży, pisała: „Bardzo liczę na to, że nie będę bezczynna w niebie, moim pragnieniem jest nadal pracować dla Kościoła i dla dusz” (List 254 z 14 lipca 1897 r.).
My również mamy udział w zasługach i radości świętych, a oni uczestniczą w naszej walce i w naszym pragnieniu pokoju i pojednania. Ich radość ze zwycięstwa zmartwychwstałego Chrystusa jest dla nas źródłem siły, aby przezwyciężyć liczne formy obojętności i zatwardziałości serca.
Z drugiej strony, każda wspólnota chrześcijańska jest powołana do przekraczania progu, który pozwala jej wejść w relację z otaczającym ją społeczeństwem, z ubogimi i dalekimi. Kościół ze swej natury jest misyjny, nie zasklepiony na samym sobie, ale posłany do wszystkich ludzi.
Tą misją jest cierpliwe dawanie świadectwa o Tym, który chce doprowadzić do Ojca całą rzeczywistość i każdego człowieka. Misja jest tym, czego miłość nie może przemilczeć. Kościół idzie za Jezusem Chrystusem drogą, która go prowadzi do każdego człowieka, aż po krańce ziemi (por. Dz 1, 8). W ten sposób możemy zobaczyć w naszym bliźnim brata i siostrę, za których Chrystus umarł i zmartwychwstał. Wszystko, co otrzymaliśmy, otrzymaliśmy także dla nich. I podobnie, to co ci bracia posiadają, jest darem dla Kościoła i dla całej ludzkości.
Drodzy bracia i siostry, jakże pragnę, aby miejsca, w których wyraża się Kościół, w szczególności nasze parafie i nasze wspólnoty, stały się wyspami miłosierdzia na morzu obojętności!
3. „Umacniajcie serca wasze!” (Jk 5, 3) – Poszczególny wierny
Również jako pojedyncze osoby mamy pokusę obojętności. Mamy przesyt wstrząsających wiadomości i obrazów, które nam opowiadają o ludzkim cierpieniu, i zarazem czujemy całą naszą niemożność działania. Co zrobić, aby nie dać się wciągnąć w tę spiralę przerażenia i bezsilności?
Po pierwsze, możemy modlić się we wspólnocie Kościoła ziemskiego i niebieskiego. Nie lekceważmy siły modlitwy wielu! Inicjatywa 24 ore per il Signore – „24 godziny dla Pana” – która, jak ufam, będzie podjęta w całym Kościele, także na szczeblu diecezjalnym, w dniach 13 i 14 marca, ma być wyrazem tej potrzeby modlitwy.
Po drugie, możemy pomagać poprzez gesty miłosierdzia, docierając zarówno do bliskich, jak i dalekich dzięki licznym organizacjom charytatywnym Kościoła. Wielki Post jest czasem sprzyjającym temu, aby okazać to zainteresowanie drugiemu, poprzez znak, choćby mały, ale konkretny, naszego udziału w powszechnym człowieczeństwie.
I po trzecie, cierpienie drugiego stanowi wezwanie do nawrócenia, bowiem potrzeba, w jakiej znajduje się brat, przypomina mi o słabości mojego życia, o mojej zależności od Boga i od braci. Jeżeli pokornie będziemy prosić o łaskę Bożą i pogodzimy się z tym, że nasze możliwości są ograniczone, wówczas zaufamy w nieskończone możliwości, jakie kryją się w miłości Bożej. I będziemy mogli oprzeć się diabelskiej pokusie, która skłania nas do wierzenia, że sami możemy się zbawić i zbawić świat.
Chciałbym was wszystkich prosić, abyśmy dla przezwyciężenia obojętności i naszych pretensji do wszechmocy przeżywali ten czas Wielkiego Postu jako drogę formacji serca, jak wyraził się Benedykt XVI (por. enc. Deus caritas est, 31). Mieć serce miłosierne to nie znaczy mieć serce słabe. Kto chce być miłosierny, musi mieć serce mocne, stałe, niedostępne dla kusiciela, a otwarte na Boga. Serce, które pozwala przeniknąć się Duchowi i daje się prowadzić na drogi miłości, które wiodą do braci i sióstr. W gruncie rzeczy serce ubogie, czyli takie, które zna swoje ubóstwo i poświęca się dla drugiego.
Dlatego, drodzy bracia i siostry, pragnę modlić się razem z wami do Chrystusa w tym Wielkim Poście: „Fac cor nostrum secundum cor tuum” – „Uczyń serca nasze według serca Twego” (Suplikacja z Litanii do Najświętszego Serca Jezusa). Wówczas będziemy mieli serce mocne i miłosierne, czujne i szczodre, które nie daje się zamknąć w sobie i nie wpada w wir globalizacji obojętności.
Wyrażając to pragnienie, zapewniam o mojej modlitwie o to, aby każdy człowiek wierzący i każda wspólnota kościelna owocnie przebyli tę drogę wielkopostną, i proszę was o modlitwę za mnie. Niech Pan wam błogosławi, a Matka Boża niech was otacza opieką.
Watykan, 4 października 2014 r. Święto św. Franciszka z Asyżu
FRANCISCUS PP