„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”...
Wybaczam tym, którzy ranią mnie przez nieuwagę. Ale kiedy spotykam się ze złośliwością, jest mi znacznie trudniej.
A Ty nie szukałeś w swoich oprawcach złej woli. Choć po ludzku rzecz biorąc doskonale wiedzieli, co robią. Modliłeś się za nich jako za tych, którzy działali w nieświadomości.
Za tych, którzy przybijali Cię do krzyża.
I za tych, którzy przyszli uczestniczyć w widowisku.
I za tych, którzy wcześniej dla zabawy skatowali Cię, opluli i wyszydzili.
I za tych, którzy wbrew sprawiedliwości szukali pretekstu do skazania.
Może i za tego, który Cię wydał.
Bo w dobroci swego serca wolałeś uznać, że tak do końca nie wiedzieli...
Kiedy zdarzy mi się zrobić coś złego przez nieuwagę, wiem, że chętnie mi wybaczysz. Ale kiedy zdaję sobie sprawę, że wiedziałem co robię, wtedy nie jestem już tak spokojny. Bo cóż Ci wtedy mam powiedzieć? Co mnie usprawiedliwia?
Zupełnie nic.
Mam tylko nadzieję, że Ty, nieskończenie mądry, uznasz mój grzech za czyn głupiutkiego dziecka.
Przy Tobie jestem nikim. Dlatego proszę, uznaj że i ja nie do końca wiedziałem, co czynię...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz